czwartek, 21 czerwca 2012

Odcinek 3.

Harry:
Zayn zwyczajnie nas zbył. Pff, miłe to to nie było. Poszedł sobie, a ja z Niall'em przez jakiś moment staliśmy niedaleko recepcji, jak jakieś debile, patrząc na niego z niedowierzaniem, jak odchodzi. Najpierw taki miły a teraz? Dałbym sobie rękę uciąć, że wtedy, kiedy dogadał Liam'owi, uśmiechnął się do mnie i Nialler'a. A te jego miny przed chwilą? Co to miało być? Miałem wrażenie, że rozmawiam z rozkapryszoną 5-latką, a nie 19-letnim facetem. Nie miałem wcześniej okazji wyrobić sobie o nim pełnego zdania. Sądziłem, że jest w sobie skryty, bo całe dnie potrafił przesiedzieć u siebie w pokoju, jedynie we własnym towarzystwie. Teraz śmiało mogłem powiedzieć, że to arogancki, zarozumiały i zadufany w sobie chłopak!
- Zayn coraz bardziej mnie zadziwia. - rzucił Niall, gapiąc się na mnie.
Spojrzałem na niego unosząc jedną brew ku górze.
- Ehem... Zwykły cham, chociaż Liam i tak bije go na głowę. - odpowiedziałem.
Nie miałem ochoty więcej z nim rozmawiać więc zrobiłem krok w stronę schodów, aby się ewakuować. Zanim wykonałem drugi, Niall złapał mnie mocno za przedramię.
- Możemy pogadać? - usłyszałem za sobą głos chłopaka.
Nie wiem czemu, ale Horan strasznie zaczął mnie denerwować. Przyczepił się do mnie i wszędzie za mną łaził. Chyba powinienem się cieszyć, że ktoś łaskawie się mną zainteresował, bo przecież o to mi chodziło, prawda? Przewróciłem oczami, jak to miałem w zwyczaju, gdy coś mi nie pasowało i obróciłem się przodem do chłopaka.
- Jasne. - zgodziłem się, siląc na szczery uśmiech.
Usiadłem na pobliskiej sofie, bo od tego stania to nogi trochę bolą. Nialler oparł się bokiem o ścianę. Z nudów sięgnąłem po ulotkę, która leżała na stoliku, naprzeciwko jakże wygodnej kanapy i zacząłem ją czytać. Och, jaka ona wtedy wydawała się ciekawa. Nawet zdenerwowałem się lekko, gdy Horan niemal siłą wyrwał mi ją z dłoni. Spojrzałem na niego przeszywającym wzrokiem, jednak to nie zrobiło na nim żadnego wrażenia. Wręcz przeciwnie, przysiadł się do mnie, rzucając ulotkę z powrotem na stolik.
- Myślałem o naszej wczorajszej rozmowie. - zaczął, a ja mimowolnie spojrzałem na niego z zaciekawieniem, jednak zaraz znów wróciłem do swojej niezadowolonej miny. - Harry, jestem... - urwał, szukając odpowiedniego słowa. - Myślę, że jestem gotowy. - rzekł z dumą.
- Gotowy na co? - zapytałem, mimo, że to było dla mnie jasne.
- Mam gdzieś co pomyślą chłopaki. - wzruszył ramionami. - Liam nigdy o żadnym z nas nie miał dobrego zdania. Louis, podobnie zresztą jak Zayn, nie wtrącał się między ludzi, więc raczej nie powinno to ulec zmianie. - powiedział zupełnie na luzie.

Niall:
Wcale tak nie myślałem... To znaczy, że nic się nie zmieni. Bałem się jak cholera, ale miałem już dość tego, jak Harry wciąż starał się mnie unikać. Czułem się odrobinę samotny i wiem, że on tak samo, mimo, że chciał to przed każdym ukryć. Styles patrzył na mnie w milczeniu. Chyba nie bardzo wiedział, jak ma zareagować na decyzję, którą podjąłem.
- Tak sądzisz? - wydusił w końcu z siebie.
Och, jasne, że nie! Wiedziałem, że czeka nas wiele przykrych chwil, ale chciałem zaryzykować mimo wszystko.
- Oczywiście! - krzyknąłem z entuzjazmem, a na twarzy Hazzy pojawił się długo przeze mnie wyczekiwany uśmiech.
- No to może jakiś uścisk na dobry początek? - zapytałem, wyciągając do niego ręce.
Harold spojrzał na mnie nieufnym wzrokiem. Nie oczekiwałem, że będziemy od razu najlepszymi przyjaciółmi, ale sposób, w jaki na mnie popatrzył, nie należał do dobrych znaków.
- Myślę, że zwykły uścisk dłoni wystarczy. - odparł, podając mi rękę.
Uścisnąłem jego dłoń i uśmiechnąłem się szeroko.
- No to ten... Spadam do siebie. Jakby co, to wiesz gdzie mnie szukać. - rzucił na pożegnanie.
Nie widziałem sensu, żeby siedzieć w holu, więc ruszyłem na górę zaraz za Harry'm. Wchodząc na drugie piętro zauważyłem, że Louis stoi obok moich drzwi. Gdy tylko mnie ujrzał, na jego twarzy wymalował się uśmiech. Wolnym krokiem ruszyłem w jego kierunku. Lou ciągle mi się przyglądał. Gdy tylko otworzyłem pokój, Tomlinson wszedł do niego za mną. Usiadł na moim łóżku i patrzył na mnie z podejrzanym uśmieszkiem.
- I co? Jak tam z Harry'm Ci się układa? - zapytał wreszcie, siląc się na uprzejmość.
Ech... Denerwowało mnie to jego zainteresowanie wszystkim, co go otaczało. Zawsze stawał się dla ciebie taki miły, tylko i wyłącznie wtedy, kiedy chciał od ciebie coś wyciągnąć. Tak w ogóle... Skąd on wie, że ja i Harry...? Ychh... To samo pytanie mu zadałem.
- Wiesz... Chodzi się tu i tam... - mówił spokojnie, uśmiechając się kącikiem ust. Widząc jednak moje piorunujące spojrzenie od razu dodał - Martwiłem się o was, że nie wróciliście z nami na górę. Przyjaciele się o siebie martwią, prawda? - zaśmiał się kpiąco. - Zszedłem na dół i caaaałkiem przypadkiem podsłuchałem waszą rozmowę. Chyba nie ma nic w tym złego? - zapytał bezczelnie, wstając z łóżka.
- Chyba lepiej będzie, jak sobie pójdziesz. - powiedziałem stanowczo, otwierając przed nim drzwi.
- Spoko, spoko, tylko nie bij. - przedrzeźniał mnie, wychodząc z pokoju.
'Co za frajer' - pomyślałem, zatrzaskując za nim drzwi. Rzuciłem się na łóżko, wcisnąłem w uszy słuchawki i odpaliłem swojego iPod'a. Bardzo chciałem puścić to wydarzenie w niepamięć i nie przejmować się Louis'em. Nie znam go za dobrze, ale z tego co zaobserwowałem, Lou nie wykorzystuje swoich 'newsów' przeciwko komuś. Owszem - lubi wszystko wiedzieć, ale zdobyte informacje zatrzymywał raczej dla siebie. No, tak przynajmniej mi się wydawało... Przewróciłem się na prawy bok, starając się usnąć. W końcu prysznic mogłem wziąć rano. Byłem zmęczony dniem, i jedyne o czym teraz marzyłem to sen.

Harry:
Siedziałem w pokoju jakieś pół godziny wpatrując się w laptopa. Ot przeglądałem moje i chłopaków zdjęcia w internecie. Niby nic ciekawego, ale lepsze to niż bezsensowne gapienie się w sufit. Liczyłem na to, że do pokoju zaraz wpadnie Niall i znajdzie nam jakieś zajęcie, abym się nie nudził jednak on chyba mnie olał. Ciekawy początek. A przecież wyraźnie dałem mu znak, żeby przyszedł. Czy 'jakby co wiesz gdzie mnie szukać' nie mówi samo za siebie? Może nie jest taki sprytny za jakiego go uważałem. Sam jednak nie miałem chęci go odwiedzać. To była jego działka. Zaoferował mi przyjaźń to niech się teraz stara. Nagle poczułem skurcz żołądka a po pokoju rozległo się głośne burczenie. Była już 18:00, a ja żyłem jedynie o śniadaniu. Wyszedłem z mojego kąta, kierując się do kuchni. Pierwszy raz byłem w hotelu, który prócz restauracji i bufetu miał do zaoferowania jeszcze pomieszczenie gdzie goście sami mogli przygotowywać sobie posiłki. Było to dla mnie wygodniejsze gdyż nie lubię czekać na jedzenie. Jestem strasznie niecierpliwy.
W kuchni siedział Liam i Louis. Nie musiałem ich widzieć. Zupełnie wystarczyły mi ich donośne głosy. Zawahałem się. Przez chwilę chciałem się wycofać. Wolałem nie wchodzić w żadne konfrontacje z Payne'm, jednak nasilające się burczenie w brzuchu, tak jakby zdecydowało za mnie. Wszedłem pewnym krokiem w głąb pomieszczenia. Otworzyłem lodówkę i wyciągnąłem z niej twarożek i dwie rzodkiewki. W chlebaku zostały tylko 3 kromki chleba, ale doszedłem do wniosku, że gdy się nimi nie najem to zawsze mogę zejść do bufetu na jakieś ciacho czy coś... Zająłem się przygotowywaniem kolacji. Dopiero teraz zwróciłem uwagę na to, że gdy wszedłem do środka, ich rozmowy nagle ucichły. Zaniepokoiło mnie to trochę. Miałem nawet dziwne wrażenie, że czuję ich wzrok na sobie. 'Nie, nie, Harry, jesteś zwyczajnie przewrażliwiony' - pomyślałem, dodając sobie łudząco otuchy. Zrobiłem sobie kanapki i ruszyłem z nimi do stołu. Zjadłbym u siebie, ale wizja spania potem na okruszkach nie była dla mnie zadowalająca. Gdy tylko zająłem miejsce, Liam zjechał tyłkiem ze stołu i przysiadł się do mnie. Obserwując jego zachowanie, nie zauważyłem, że w tym samym czasie Louis zajął miejsce po mojej prawej stronie. Ohoo, teraz poczułem się naprawdę dziwnie. O niczym miłym to raczej nie mogło świadczyć. Baa, po nich w ogóle nie można było spodziewać się niczego miłego. Wziąłem jedną kanapkę w dłoń i ugryzłem spory kawałek. Nagle poczułem, jak któryś z nich bawi się moimi lokami. To był Louis. Tego było za wiele. Chwyciłem go mocno za rękę, dając mu do zrozumienia, aby przestał.
- Harry, myślałem, że ci się to spodoba... - rzucił udając zawiedzionego.
O co mu mogło chodzić? Liam widząc mój pytający wyraz twarzy, zaśmiał się.
- Nie bój się Hazza, nam możesz powiedzieć... - poklepał mnie po ramieniu.
Nie, kurna, nie! To już naprawdę było dziwne. O czym miałem im niby powiedzieć? Odsunąłem od stołu krzesło, wstałem i zacząłem zbierać kolację. Chciałem stąd jak najszybciej wyjść.
- Harry, wiemy, że ty i Niall jesteście... - Liam zbliżył się do mnie. - No wiesz... gejami. - dodał nieco ciszej, a ja zrobiłem wielkie oczy.
- Że co?! - wrzasnąłem a mój krzyk rozległ się głucho po korytarzu.
- Co, co, co? To, Harry. - powiedział Louis, głaszcząc mnie po moich lokach.
- Nikomu nie powiemy, przecież wiesz... - dodał Liam, uśmiechając się fałszywie.
Nie miałem ochoty nikomu nic tłumaczyć. Zastanawiało mnie jedynie skąd w nich takie podejrzenia? Nie mieli żadnych ku temu podstaw. Posyłając im groźne spojrzenie, wyszedłem czym prędzej z kuchni. Po drodze minąłem Zayn'a. Mówił coś do mnie, ale byłem tak zdenerwowany, że wcale go nie słuchałem. Złapałem mocno za klamkę od drzwi do pokoju Niall'a i wparowałem do niego cały czerwony na twarzy. Widok słodko drzemiącego chłopaka mnie jeszcze bardziej rozwścieczył. Co to miało być!? Ja tu przeżywam horror a on sobie pochrapuje. Złapałem go za lewe ramię i potrząsnąłem nim energicznie. Niall odwrócił się w moją stronę i popatrzył na mnie zdezorientowany.
- Wiesz co o nas mówią? - zapytałem, wcale nie oczekując od niego odpowiedzi. - Ja ci kurwa powiem! - wrzasnąłem a Niall się jakby mnie przestraszył.
Nie przeklinałem i nie lubiłem gdy ktoś przeklinał w moim towarzystwie. Jeśli już zacząłem przeklinać nie było ze mną żartów. Wpadałem w taką furię, że trudno było mnie choć trochę uspokoić. Chodziłem nerwowo po pokoju Niall'a, a on obserwując mnie nakrywał się coraz szczelniej kołdrą.
- Para gejów! - krzyknąłem, zdzierając z chłopaka kołdrę. - Jak mi to wytłumaczysz? - zapytałem, zbliżając swoją twarz do jego.
Niall, jakby mógł, to już dawno przeniknąłby ścianę. Z każdym moim przybliżeniem miałem wrażenie, że się w niej zatapia.
- Ja... - zająknął się. - Ja nie mam z tym nic wspólnego. - dodał już odważniej.
Popatrzyłem na niego badawczym wzrokiem. Nagle mnie olśniło. Przecież sam by takich głupot o nas nie rozgadywał. Uspokoiłem się odrobinę.
- Był u mnie niedawno Louis. - powiedział a we mnie znów się zagotowało.

Niall:
Bałem się Hazzy. Nigdy nie widziałem go jeszcze w takim stanie. Skąd miałem wiedzieć czy zaraz czasem od niego nie oberwę w twarz czy cokolwiek? Miotał się po moim pokoju, jak psychopata a gdy tylko się do mnie zbliżał czułem, jak ciarki przechodzą mi po całym ciele. A teraz kiedy jeszcze wspomniałem o Louis'ie...
- Czego chciał? - zapytał.
- Podsłuchał naszą rozmowę... Co, jak co, ale dopiero teraz widzę, że mogła ona wyglądać nieco dwuznacznie... - odparłem a Hazza zamyślił się na moment.
- I, że niby Lou nie wtrąca się między ludzi. - zakpił sobie z moich słów.
Chciałem, żeby tak było. Chciałem również, aby Hazza w to uwierzył. Westchnąłem głęboko. Ktoś zapukał do drzwi. To był Zayn.
- Chciałem ci to oddać, Harry, ale chyba nie bardzo mnie słuchałeś... - powiedział Zayn, podając Hazzie PSP.
Patrzył na nas jeszcze chwilę w skupieniu. W końcu odważył się zadać trapiące go pytanie.
- Chłopaki, wy serio coś ten teges...? Nie wyglądacie i...
- A jak myślisz? - warknął Harry.
- Ach.... Tak myślałem. - rzucił i wyszedł, uśmiechając się.
- I co? Myślisz, że Josh też już wie? - zapytał mnie Harry z żalem w głosie.
Nie miałem pojęcia. Jedyne co wiedziałem to to, że Lou i Liam powoli zaczęli zamieniać nasze życie w piekło. Nie potrzebnie rozmawiałem z nim w holu. Wiadomo, że pokój byłby bezpieczniejszą opcją. Ech, trudno. Za głupotę się płaci.
- Chyba mamy kłopoty... - jęknął, a ja chcąc, nie chcąc, przyznałem mu rację...
___________________________________

Postanowiłam napisać nieco dłuższy odcinek.
Tak samo jak i widać nigdzie nie wypowiada się narrator.
Sądzę, że lepszą opcją jest gdy czytelnik zna emocje oraz uczucia bohatera.
Mam nadzieję, że odcinek wam się podoba, bo pisałam go około 4-5 dni i ciągle coś w nim zmieniałam czyniąc go (tak mi się wydaje) lepszym :).
Liczę na komentarze z waszą opinią.
Pozdrawiam xx.

4 komentarze:

  1. aaaa jaki długi!
    i tak ma byc zawsze!
    zapraszam do komentowania u mnie 32 rozdziału :)
    http://galaxy-strawberry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam twoje długie rozdziały! Dziękuję też za czytanie mojego bloga, innym przypomnę: www.ho-run.blogspot.com zaraz zabieram się za pisanie 11 rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
  3. zaczyna mi sie podobac :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Twój blog jest meeeeeeeeeeeeeeeega super i pokazuje bolesną prawde bo nie zawsze jest idealnie...

    OdpowiedzUsuń