sobota, 23 czerwca 2012

Odcinek 4.

Liam:
Uwielbiałem dręczyć Harry'ego od momentu naszego poznania. Dlaczego akurat padło na niego? To proste. Nigdy nie próbował się bronić, co dawało mi do zrozumienia, że mogę pozwalać sobie z każdym razem na jeszcze więcej. Wiedziałem, że zwykła z niego łajza, która sobie z niczym nie potrafi poradzić. A teraz jeszcze dorwał sobie kompana. Biedny Niall... Chyba nie wiedział na co się godzi. Hmm, tym lepiej dla mnie. Dwie ofiary to już grubsze wyzwanie, któremu zamierzam podołać. A Louis? Nie wiem na jaką cholerę z tym newsem przyleciał do mnie, ale to nie tak, że się z tego nie cieszę. Moja radość była ogromna i od razu zacząłem snuć plany zniszczenia życia tym dwóm chłopaczkom. I kto wie? Może Lou mi w tym więcej pomoże?

Harry:
Leżałem na łóżku, przysłuchując się jak za oknem krople deszczu delikatnie zderzały się z parapetem. To mnie bardzo odprężało i uspokajało a tego teraz potrzebowałem najbardziej. Spojrzałem na swój telefon, który co kilka minut przypominał mi o nowych wiadomościach. Wszystkie były od Niall'a. W jednej prosił o rozmowę, w drugiej pytał czy zejdę na dół coś z nim zjeść i takie inne śmiecie. Nie miałem ochoty ruszać się z mojego pokoju. W nim czułem się bezpiecznie. Mogłem spędzić tu wieczność lecz niestety to było niemożliwe. Dzisiaj manager zorganizował naszemu zespołowi podpisywanie płyt w jakiejś nowo otworzonej galerii handlowej. I teraz, kiedy wszyscy przygotowują się do wyjścia, ja marnuję ten czas na głupie wsłuchiwanie się w deszcz. Dlaczego? Bo zwyczajnie bałem się spojrzeć Liam'owi i Lou w oczy. Bałem się krytyki. Totalny ze mnie tchórz. Zwlokłem się powoli z łóżka i poczołgałem do małego stolika. Wziąłem z niego ubrania, które przygotowała nam na dzisiejszą okazję nasza asystentka. Generalnie nie była od tego, ale znała się na tym jak nikt inny więc od czasu do czasu ingerowała w nasz ubiór a my nie mieliśmy nic przeciwko. Założyłem na siebie beżowy sweter i zielone rurki. Zawiązałem na guza buty, przeczesałem dłonią moją czuprynę i byłem gotowy. Normalnie, między tymi czynnościami zrobiłbym jeszcze masę innych, ale wolałem nie pokazywać się chłopakom na oczy. Nagle po mojej nodze rozeszły się wibracje. Dzwonił Niall. Odebrać czy też nie? Po krótkim namyśle w końcu odebrałem.
- Stary, co się nie odzywasz? - napadł od razu na mnie. - Wysłałem Ci z dziesięć sms-ów!
- Sory, byłem zajęty... - skłamałem.
- Dobra, mniejsza o to. Gotowy? - zapytał a ja obejrzałem się w odbiciu szklanej szafy.
- Jasne. - odparłem niezbyt przekonująco. 
- Weź ze sobą jakiś płaszcz. Deszcz przestał padać, ale nadal jest mega zimno. 
Podszedłem do okna i wyjrzałem za nie. Faktycznie. Nie wyglądało jakby żar lał się z nieba a zazwyczaj po takiej ulewie przychodziło słońce, tęcza... 
- Halo, jesteś tam? - głos Niall'a w słuchawce wyrwał mnie z zamyślenia.
- Jestem, jestem. - odparłem.
- Bądź w holu za pięć minut. Chłopaki zaczynają się już zbierać... - rzucił i rozłączył się.
Ostatnie zdanie mnie zmroziło. Szybko chciałem powiedzieć kumplowi, aby przyszedł po mnie, ale było za późno. Do holu musiałem zejść sam. Schodziłem po schodach, trzymając się barierki. Nogi miałem, jak to się mówiło, niczym z waty. Uginały się z każdym moim krokiem. Przystanąłem na przedostatnim schodku i wychyliłem głowę zza ściany. Niall stał w kącie i nerwowo rozglądał się na boki. Zayn siedział na sofie a nos miał zanurzony w jakiejś lekturce. Liama i Lou jeszcze nie było. Miałem drogę wolną. Już miałem szybkim krokiem udać się do Horana gdy ktoś położył dłoń na moim ramieniu, zatrzymując mnie w ten sposób.
- Wybierasz się do swojego ukochanego? - zapytał Liam a Louis wybuchł śmiechem.
Spojrzałem na jego dłoń, zamknąłem oczy i zacząłem wyklinać w myślach. Czy ja zawsze muszę mieć takiego pecha?
- Chyba nieco zaczyna się denerwować, że ciebie jeszcze nie ma. - powiedział Lou złośliwie.
- Harry! - krzyknął Niall i zaczął zbliżać się w moim kierunku.
- Nasza para chce ze sobą chyba porozmawiać. - zauważył Liam.
- Ech, zajmijcie się swoimi sprawami! - warknąłem, starannie wyślizgując się spod dłoni Liam'a.

Niall:
Harry odchodząc od chłopaków aż trząsł się ze złości, a tamci mieli z tego niezły ubaw. Spojrzałem na Zayn'a. Obserwował całą sytuację. Widząc jednak wściekły wzrok jaki mu posłałem, wrócił z powrotem do czytania książki.
- Co tym razem? - zapytałem, gdy Hazza stanął przede mną.
Styles zlekceważył moje pytanie zwykłym machnięciem ręki.
- Bus stoi już pod hotelem, wsiadajcie i czekajcie na mnie. - rzucił Paul, wbiegając do hotelu, po czym zniknął w toalecie.
Wyszliśmy przed hotel i wsiedliśmy do pojazdu tak jak chciał. Tym razem zająłem miejsce obok Harry'ego na co "chłopaki L" (tak zacząłem nazywać Lou i Liam'a) zareagowali głośnym "uuu". Zerkali co chwila w naszą stronę, szeptając sobie coś na ucho, po czym wybuchali śmiechem. Patrzyłem na nich z politowaniem, zastanawiając się jak Liam dałby sobie radę bez Louis'a. Od wczoraj zachowywali się jak papużki nierozłączki. Zdawałem sobie z tego sprawę, że Liam nie traktuje Lou poważnie, a ten z kolei chciał mu się tylko podlizać, ale oboje wiedzieli, że działając w pojedynkę nie odniosą tyle co wspólnie. Dlatego też na potrzebę planu, który opracował Liam, postanowili połączyć swoje siły, na moje i Harry'ego nieszczęście. Doszedłem do wniosku, że nie warto przejmować ani denerwować się ich docinkami, ale Harold chyba jeszcze nie. Odnosiłem wrażenie, że bierze do siebie każde ich słowo a potem użala się nad sobą, a to właśnie on zarzucał mi, że boję się opinii innych.
- Okej, plan jest taki. W galerii spędzimy jakieś 2 godziny. Podpisujecie płyty, notesy, plakaty i wszystko inne, robicie zdjęcia i przede wszystkim: uśmiechacie się! Niech tylko zobaczę, że coś nie gra to sobie porozmawiamy trochę inaczej. - rzucił Paul, wsiadając do busa.
Nie przejąłem się jego słowami. Mnóstwo razy nam to powtarzał, ale nigdy tego nie realizował, mimo że była taka potrzeba. Kierowca ruszył. Wyciągnąłem z kieszeni słuchawki i podłączyłem do komórki. Wiedziałem, że Harry nie odezwie się do mnie przez całą drogę a nie miałem zamiaru się nudzić. Włączyłem muzykę i włożyłem słuchawkę w ucho.
- Dasz jedną? - zapytał cicho.
Uśmiechnąłem się i podałem mu drugą. Harry włożył ją w ucho i zaczął bujać się na boki. Patrzyłem na niego,  śmiejąc się.
- No co? Moja ulubiona piosenka. - powiedział, wytykając mi swój język.
Droga na miejsce minęła dość szybko. Pod galerią zebrało się naprawdę dużo fanek. Zaczęły głośno piszczeć gdy wysiadaliśmy z busu. Ochrona odprowadziła nas na tyły budynku skąd drzwiami ewakuacyjnymi udaliśmy się do środka. Gdy weszliśmy do pomieszczenia gdzie mieliśmy rozdawać autografy, złapałem się za głowę. Tu było ich jeszcze więcej! Przepychały się by tylko znaleźć się bliżej nas. Zająłem z chłopakami nasze miejsca i się zaczęło. Najpierw podeszła do mnie blond piękność. Uśmiechnęła się do mnie szeroko i podała swój notes wraz z płytą.
- Dla Ashlee. - powiedziała, uprzedzając moje pytanie.
Zająłem się podpisywaniem a dziewczyna przyglądała mi się w skupieniu.
- Proszę. - powiedziałem, podając jej notes z płytą.
- Niall? Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Uśmiechnij się, proszę. - dodała z troską, kładąc swoją dłoń na moim ramieniu.
Uśmiechnąłem się do niej delikatnie i podziękowałem. "Czy aż tak było widać to, że nie mam humoru?" - zastanawiałem się.


Harry:
Strasznie męczyło mnie to ciągłe pisanie. Poczułem się przez moment jak w szkole. Spojrzałem na zegarek na swojej ręce. Minęła dopiero godzina a kolejka do naszego stolika jakby w ogóle się nie skracała. Wręcz przeciwnie. Co chwilę dochodziły nowe dziewczyny. Westchnąłem głośno na co jedna z fanek odpowiedziała pytającym wzrokiem. Uśmiechnąłem się do niej lekko. Paul obiecał dwie godziny więc liczyłem na to, że po odpracowaniu drugiej, będę w drodze do hotelu. Marzyłem o tym, aby móc teraz wylegiwać się na łóżku, mając wszystko gdzieś.
- Harry, jesteś w pracy a nie na wakacjach! - oburzyła się wysoka brunetka, widząc jak myślami odpływam w inne miejsce.
Zaśmiałem się i przeprosiłem ją najładniej jak tylko potrafiłem.

***

Stanąłem przed łóżkiem i padłem na nie jak placek. Byłem bardziej zmęczony niż po jakimkolwiek koncercie. Już cieszyłem się na wspólne chwile spędzone z moim wygodnym łóżeczkiem, kiedy do mojego pokoju wpadł Niall jak huragan. Zaczął coś mówić i wymachiwać rękoma na prawo i na lewo jak niezrównoważony psychicznie człowiek. Niechętnie podniosłem się z łóżka i walnąłem go w tył głowy.
- Możesz jeszcze raz, ale spokojnie? - zapytałem a Niall patrzył na mnie z niedowierzaniem, że w ogóle ośmieliłem się na taki krok.
- Zayn i Liam...! - piszczał jak mała dziewczynka, nie przestając machać rękoma.
- Uspokój się! - powiedziałem, sadzając kumpla na fotelu. - O co chodzi? - zapytałem.
- Idź do kuchni, sam zobaczysz! - powiedział, zrywając się z fotela.
Podrapałem się po głowie. Niall złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Niemal biegiem dotarliśmy do kuchni. Liam leżał na podłodze a Zayn pochylał się nad nim i próbował go cucić.
- Co tu się stało? - zapytałem, podbiegając do Zayn'a.
- Jaa... Przysięgam! Nic mu nie zrobiłem! My tylko rozmawialiśmy! - od razu zaczął się tłumaczyć.
Widać było, że był wstrząśnięty tym co się stało. Nie chcąc jednak bardziej denerwować Zayn'a kolejnymi pytaniami, zacząłem mu pomagać. Postanowiłem porozmawiać z nim później gdy nieco się uspokoi. Do kuchni wparowali Paul, Josh i Louis. Paul ciągle zadawał pytania, na które Zayn nie chciał odpowiadać. Sytuacja wydawała się być podejrzana. Czy zwykła rozmowa może być powodem zemdleń? Kazałem Niall'owi wyprowadzić stąd Zayn'a. Niall nie protestował. Objął Zayn'a ręką i zaprowadził go do pokoju. Po około dwóch minutach Liam doszedł do siebie. Paul zadzwonił po pogotowie na wszelki wypadek, aby obejrzano Liam'a czy nie zrobił sobie czegoś podczas upadku. Wszystko było jednak w porządku. Odetchnąłem z ulgą.
Po całym wydarzeniu, Liam nawet mi nie podziękował choć doskonale wiedział, że to ja się nim zająłem. Wkurzyło mnie to trochę, ale olałem to. W końcu uraziłby swoją chorą dumę gdyby musiał mi dziękować. Miałem jednak cichą nadzieję, że po tym wydarzeniu odpuści trochę mi i Niall'owi.

No i jest czwarty odcinek :).
Miałam go dodać jutro, bo chciałam jeszcze nad nim trochę popracować, ale gdybym tak zrobiła to pewna osoba by mnie zabiła, więc jest dzisiaj :).
Pozdrawiam i komentujcie :D!

4 komentarze:

  1. Boskiii <3
    W życiu lepszego nie czytałam !! Wymiata .

    Zapraszam do mnie :

    http://nextlevelxd.blogspot.com/
    http://letmeloveyouzayn.blogspot.com/

    Obserwujemy ? Jak zaobserwujesz obydwa to ja twojego zaobserwuje z dwóch kont ;)) Odpisz na któregoś z moich blogów jak jesteś zainteresowana ;)

    Pozdrawiam Neo.xdd

    OdpowiedzUsuń
  2. I dobrze, że dodałaś dzisiaj, bo przynajmniej było co robić w tą niedzielę, rozdział wyszedł Ci naprawdę świetny!! ;3

    shouldletyougo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepszy < 3
    http://wyobraznia1d.blogspot.com/ zapraszam do mnie
    + obserwuję ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawde fajny blog :) Masz niesamowity talent do pisania

    OdpowiedzUsuń