środa, 27 czerwca 2012

Odcinek 6.


Z góry chciałam przeprosić za taki badziewny odcinek.
Strasznie się z nim męczyłam i na umór coś pisałam byle móc dodać go dzisiaj.
Wszystko po to abyście nie musieli długo czekać.
Mam nadzieję, że wybaczycie mi taki bubel ; o.
Miłego czytania :).


Niall:
Obudził mnie jakiś głośny huk. Otworzyłem oczy, podniosłem się z łóżka i rozejrzałem dookoła. Mój telefon, który wcześniej leżał na stoliku, teraz spoczywał na podłodze. Zapewne to on wybudził mnie z mojego dość głębokiego snu. Wziąłem go do ręki i spojrzałem na wyświetlacz. 11 nieodebranych połączeń. 8 od Hazzy i 3 od Paul'a. Popatrzyłem na godzinę i zatkało mnie. Dochodziła już 12. Cholera, zaspałem! Oddzwoniłem pośpiesznie do Harry'ego, informując go, że za 5 minut pojawię się na dole.
"Musiał Ci telefon spaść ze stolika, abyś się obudził. No nieźle, Niall." - pomyślałem, zakładając w pośpiechu spodnie. Zarzuciłem na siebie pierwszą lepszą koszulkę i wybiegłem z pokoju. Zaraz przy schodach zorientowałem się, że nie ubrałem butów. Wróciłem się i wcisnąłem na nogi nowe Adidasy. Wziąłem jeszcze słuchawki, które nie wiedzieć czemu, były okropnie splątane. Przynajmniej miałem zajęcie na drogę. Zbiegłem na dół a Paul, kiedy tylko mnie zobaczył, posłał mi gniewne spojrzenie. Myślałem, że dostanę niezły wykład na temat spóźnień, ale na szczęście obyło się bez tego. Nie było na to zwyczajnie czasu. Mieliśmy półgodzinne spóźnienie. Jadąc do studia nagrań, zająłem się rozplątywaniem słuchawek. Coś marnie mi to szło. 
- Pomóc Ci? - zapytał Harry, przyglądając mi się z rozbawieniem.
- Jasne, sam sobie chyba nie dam rady. - wykrzywiłem usta, oddając mu słuchawki.
- Twardy masz sen. - rzucił, rozplątując kable.
- I to jak. Gdyby telefon nie trzasnął o podłogę, spałbym zapewne dalej. - zaśmiałem się.
- Ach... To teraz wiemy komu można robić żarty nocą. - wtrącił się Louis, dźgając łokciem Liam'a.
Oboje wybuchli śmiechem. Machnąłem na nich ręką. Nie miałem się czym przejmować. W końcu pokoje były zamykane na zamek. Studio, do którego zmierzaliśmy, znajdowało się sześć ulic dalej, więc podróż zajęła nam około pięciu minut. Wysiadłem z busa i przeciągnąłem się. Nie zdążyłem nawet porządnie się rozbudzić. Harry siłował się jeszcze z słuchawkami, ale w końcu zrezygnował i włożył je do schowka. Udaliśmy się do budynku. W środku czekał już na nas Josh. Zadowolonej miny to on nie miał, ale powinien się już przyzwyczaić, że się czasem spóźniamy. No, może częściej niż czasem.
- Gdzie się podziewaliście tyle czasu? - zapytał, uderzając pałeczką w talerz.
- Raptem pół godziny. Wielka tragedia. - przewróciłem oczami, zakładając na szyję słuchawki.
- Niall znowu zaspał. - rzucił Harry a Josh pokiwał głową.
Zacząłem z chłopakami się rozśpiewywać a Josh nam do tego przygrywał. Robiliśmy to w naprawdę ekspresowym tempie. Studio mieliśmy wypożyczone na 4 godziny z czego i tak pół godziny zmarnowaliśmy przeze mnie i kolejne pół zeszło na rozśpiewkę. Po prostu idealnie. Mieliśmy nagrać dzisiaj dwie piosenki na nową płytę, ale zdążyliśmy tylko jedną z czego najbardziej był niezadowolony Paul. Równie dobrze mogli jechać beze mnie. I tak w tych piosenkach nie miałem żadnej solówki, więc co za różnica czy zaśpiewam w refrenie czy też nie. Wcale mnie w nim nawet nie słychać. Denerwowało mnie, że Paul niemal wszystkie solówki rozdawał Harry'emu, Liam'owi i Zayn'owi a ja i Louis zawsze byliśmy poszkodowani. Prosiłem go kiedyś o więcej solówek, ale jak zwykle puścił to mimo uszu. Wiedziałem, że mój głos nie jest tak idealny jak ich, ale skoro już jestem częścią tego zespołu to dlaczego miałem się czuć jakbym jednak nie był? Wiem, że fanów cieszy gdy ja i Lou śpiewamy. Od razu słychać dzikie wrzaski i piski. Widocznie z naszymi głosami nie było źle, ale Paul nie zwracał na to uwagi. On zawsze wiedział "lepiej".
- No, świetnie wam poszło, mogło być lepiej i prosiłbym, żeby następnym razem tak było. - powiedział Paul, patrząc na solówkową trójkę. Czyżby coś mu przestało pasować?
- Oczywiście. - odpowiedzieli chórkiem.

Harry:
Kompletnie nie mam pojęcia o co chodzi Paul'owi. Ostatnio ciągle kręci nosem, że gdzieś zaśpiewałem za wysoko, gdzieś za nisko i tak w kółko, choć ja uważam, że było bardzo dobrze. No zazdrościłem Lou i Niall'owi, że oni nie dostawali takich zrypów, bo w sumie nie mieli za co.
- Yhh, debil. - syknął Zayn, kiedy Paul zniknął z pola widzenia.
Wyjął paczkę z fajkami, wyciągnął jedną z nich i wyszedł na dwór zapalić. Nie wiem po co, ale poszedłem za nim.
- Chcesz jedną? - zapytał, kiedy w końcu mnie zauważył.
- Niee, dzięki. - pomachałem przecząco głową.
- Nie to nie. - rzucił, chowając paczkę w kieszeń bluzy.
- Chociaż... - zawahałem się. - Jedna mi nie zaszkodzi. - powiedziałem a on uśmiechnął się kącikiem ust.
Podał mi papierosa a ja niepewnie włożyłem go do ust. Podszedł do mnie bliżej z zapalniczką i odpalił moją fajkę. Zaciągnąłem się dymem i strasznie zakrztusiłem.
- Eeej, stary, nie wciągaj tyle za jednym zamachem. - powiedział, klepiąc mnie po plecach.
- Jasne... - odparłem, kiedy przestałem kaszleć jak szalony.
Trochę głupio mi było. Któryś z kolei w moim życiu papieros a ja dalej popełniałem ten sam błąd na wstępie. Widocznie palenie nie było dla mnie. Zayn za to na dzień potrafił pochłonąć całą paczkę. Ostatnim razem i tak trochę stara się ograniczyć jaranie dla własnego zdrowia jak i otoczenia.
- Mam już dość. - mruknął, wyrzucając peta. - Co ten cholerny Paul może o mnie wiedzieć, w ogóle o nas? Niech sam stanie za mikrofonem i pokaże na co go stać.
Siedziałem cicho nieco zdziwiony. Zayn odwrócił się w moją stronę i lustrował mnie przez chwilę swoim spojrzeniem.

Zayn:
Kiedy tak patrzyłam na Hazzę, miałem dziwną, nieodpartą chęć mu się wygadać. Wzbudzał w człowieku jakiś taki spokój, zaufanie. Pewnie dlatego Niall się do niego przybłąkał. Postanowiłem sobie kiedyś, że się nie złamię i nikomu nie powiem co mi leży na sercu, choćby nie wiadomo jak było źle. Nie chciałem znowu zostać wykiwany jak przez Liam'a. Wolałem żyć sam ze swoimi problemami. Przynajmniej żyjąc w ten sposób, mogłem być pewny, że nikt więcej mnie nie zrani. Ale teraz? Kurwa, no nie wytrzymałem.
- Wiesz po co jaram? - zapytałem a Harry wzruszył ramionami. - To mnie jakoś odpręża, na moment zapominam o tym gównie co mnie otacza. Ciągłe pretensje, udawanie kogoś kim się nie jest, udawanie, że Liam to całkiem obca mi osoba... - westchnąłem. - Tak, kurwa, Harry. Liam nie jest jakimś tam chłopakiem poznanym mi na jakimś beznadziejnym kastingu w programie. - odparłem, widząc jak Harry zdziwił się na ostatnie moje słowa.
- To kim on dla Ciebie jest? - zapytał ostrożnie.
Spojrzałem jeszcze raz na niego zanim wbiłem wzrok w ziemię. Zacząłem kopać jakiś większy kamyk, który leżał koło mojej prawej nogi. Po chwili milczenia wznowiłem swoją "opowieść".

Harry:
Tego za cholerę się nie spodziewałem! Liam i Zayn przyjaciółmi?! To mi się jakoś nie trzymało kupy. W ogóle nie potrafię sobie wyobrazić tego, że Liam był kiedyś inny. To takie... dziwne i tak jakby nie na miejscu. Wydawało mi się, że Zayn coś pominął, opowiadając o tym wszystkim. Ok, ok: pokłócili się o jakąś bzdurę, wyjechali na obóz gdzie każdy miał swoje towarzystwo, nie odzywali się do siebie i tak niby było do teraz. Nie wierzę, że jedna kłótnia zniszczyła wszystko i, że nie próbowali tego w żaden sposób ratować. Coś musiało się wydarzyć, ale znacznie poważniejszego o czym Zayn nie chciał mi powiedzieć. W ogóle udawał, że nic takiego nie miało miejsca, kiedy go o to dopytywałem, ale moja intuicja, która nigdy jeszcze mnie nie zawiodła, mówiła mi całkiem co innego. Potrafiłem jednak uszanować jego decyzję i więcej go o to nie wypytywałem, tym bardziej, że ze studia zaczęła wychodzić reszta ekipy. Zapakowaliśmy się do busa i wróciliśmy do hotelu.
- O czym tak gawędziłeś z Zayn'em? - zapytał Niall, kiedy otwierałem pokój.
- O niczym takim, tak ogólnie. - odparłem, chcąc być wobec Zayn'a uczciwym.
- Aaaa, rozumiem. Tajemnica. - szepnął, puszczając mi oczko.
- A Ty chciałbyś już od razu wiedzieć. - rzuciłem, znikając w swoich czterech ścianach a Niall ruszył do kuchni. Jak zwykle wiecznie głodny.
Usiadłem na łóżku i zacząłem znowu myśleć. Przypomniałem sobie masę różnych sytuacji z Liam'em i Zayn'em w roli głównej. Zazwyczaj byli w stosunku do siebie obojętni, jednak kiedy dochodziło między nimi do jakichkolwiek spięć, można było odnieść wrażenie, że się wręcz nienawidzą. Dlaczego zauważyłem to dopiero teraz? W sumie to jest mało ważne. Cieszyłem się, że Zayn w końcu się otworzył i to w dodatku przede mną. Chyba nie często to robił, więc to było nie lada wyzwanie. Nagle przypomniałem sobie zdarzenie sprzed dwóch dni. Może to co zataił przede mną Zayn miało jakiś związek z tą sprawą? Ech, po co ja tyle myślę? Wyciągnąłem z kieszeni komórkę, nałożyłem na uszy słuchawki i odpaliłem muzę. Zacząłem po cichu nucić sobie ulubioną piosenkę. Niespodziewanie coś mi ją przerwało. Spojrzałem na wyświetlacz telefonu. Dzwonił Niall. Westchnąłem, naciskając zieloną słuchawkę.
- Mamy jakieś zebranie w holu. Przychodź. - rzucił Niall i się rozłączył.
Zebranie? To nie był koniec "atrakcji" na dzisiaj? Podniosłem się z łóżka i zszedłem na dół. Usiadłem na kanapie obok Malika i Horana. Paul siedział naprzeciwko i wpatrywał się w nas w skupieniu. Kilka sekund później dołączyli do nas jeszcze Liam i Louis, którzy zawzięcie o czymś dyskutowali.
- Siadajcie i umilknijcie na moment. - rozkazał im.
Niechętnie zajęli miejsce obok Niall'a. Założyłem rękę na rękę i czekałem na to co Paul ma nam ciekawego do powiedzenia.
- Nie podobają mi się relacje między wami. - zaczął. - Jesteście zespołem a członkowie zespołu powinni trzymać się razem. W związku z tym mam dla was coś w rodzaju niespodzianki.
Patrzyłem na niego, zastanawiając się o jakiej niespodziance może mówić. Nigdy nie robił nam żadnych prezentów i sądzę, że obyłoby się bez nich.
- Wyjedziecie z Londynu jeszcze nie wiem na ile, to jest zależne tylko od was samych. - powiedział a na twarzach niektórych wymalowało się niezadowolenie.
- Dokąd i po co mielibyśmy wyjeżdżać? - Louis postawił pierwsze pytanie.
Paul długo nie odpowiadał na pytanie. Między chłopakami zaczęła się ostra dyskusja.
- Spędzicie kilka dni na wsi, pomagając pewnemu małżeństwu prowadzić gospodarkę. - powiedział spokojnie a wszyscy zamilkli, chyba nie wierząc w to co usłyszeli. - Zaznacie tam coś w stylu Brat Camp'u.
Pierwsza moja myśl: czy on sobie żartuje? Jak to na wieś? Jeszcze jakaś gospodarka do tego! Nie, nie, nie... Na pewno sobie z nas jaja robił.
- Wyjeżdżacie jutro z rana. O 8:00 bus już będzie na was czekał, więc radziłbym wam się nie spóźniać. - ostatnie słowa skierował do Niall'a.
Dopiero teraz do mnie dotarło, że to nie żaden kawał. Chłopaki od razu zaczęli się buntować jednak Paul był nie ugięty.
- Decyzja została podjęta i nie ma odwrotu. - rzucił i opuścił hol.
Wszyscy zaczęli rozchodzić się do swoich pokoi, nie przestając dyskutować o wyjeździe. Nie do końca rozumiałem skąd w ogóle taka decyzja. Czy on sądził, że to naprawdę coś zmieni? Nie zastanawiając się nad tym dłużej, zabrałem się za pakowanie ciuchów. 

6 komentarzy:

  1. O bożee. Po prostu brak mi słów żeby opisać ten rozdział ! Jak możesz twierdzić , że ci nie wyszedł kiedy jest idealny ! Ten blog należy do najlepszych jakie czytam <3 Mam nadzieje , że na tej wsi chłopcy poznają jakieś fajne dziewczyny ^_^ To by było mega świetne . Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział ;) U mnie na blogu w zakładce POLECAM umieściłam link do twojego bloga i mam nadzieję , że to pomoże mi go rozsławić , bo tego ci potrzeba za wspaniały pomysł na prowadzenie opowiadania i za świetną realizację !

    Pozdrawiam serdecznie ;) Neo.xdd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo :). Cieszę się, że spodobał Ci się odcinek, to dla mnie naprawdę ważne ^^.

      Usuń
  2. Naprawde dobrze ci wyszedł rpzdzial.. ty tak niesamowicie potrafisz rozwijac to jak bys ich znala od podszewki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. meeeeeeeega! super super! perfekto!
    zapraszam do komentowania u mnie:
    galaxy-strawberry.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Extra :D I rozdział serio wyszedł, sama bym chciała umieć tak świetnie pisać:P Będę zaglądać!
    http://one-direction-and-ammie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja się cieszę, że znalazłam tak inny, odważny i pomysłowy! Rozdziały są świetne i każdy zadziwia coraz bardziej. Bardzo fajnie rozkręca się wątek Zayn'a, którego na początku początków prawie wcale nie było.
    W dodatku twój styl pisania jest super, lekki, nie nudzący, treściwy. :D
    Wydaje mi się, że rozdziały dodajesz raczej często, z nie za wielkimi odstępami. To cudownie! :D
    Czekam na kolejny rozdział i obserwuję! ;-*

    OdpowiedzUsuń