niedziela, 2 grudnia 2012

Odcinek 12.

Harry:
Kompletnie nie mam pojęcia co dziś wstąpiło w Emily. Chodzi po domu ciągle naburmuszona a gdy tylko się do niej odezwiesz, warczy na ciebie jak na najgorszego wroga. Bez kija najlepiej nie podchodź. Nialler zaś wygląda jakby ani trochę się tym nie przejmował. Zupełnie jakby to wszystko było mu na rękę. Normalnie zacząłbym interesować się czym jest to spowodowane, ale nie dziś. Wieczór, który spędziłem z Meg co chwila przewijał się przez moją głowę jak ulubiony film, co sprawiało, że miałem na całą resztę po prostu, wulgarnie mówiąc, wyjebane. Po siostrzanej akcji solidarności nawet nie śmiałem pomyśleć, że jeszcze tego samego dnia spotka mnie coś tak miłego. 
Rozmawiałem wtedy z Gemmą przez telefon, kiedy niespodziewanie ktoś objął mnie od tyłu. Momentalnie odwróciłem głowę i ujrzałem Meg, która właśnie obdarzała mnie jednym z najpiękniejszych uśmiechów pod słońcem. Chwyciła mój telefon, przerwała połączenie i złapała mnie za rękę. 
- Chodź ze mną... - wszeptała rozkosznie aż motylki w moim brzuchu zatrzepotały radośnie skrzydełkami.
Poprowadziła mnie pod mój pokój i zanim otworzyła drzwi, drugą dłonią zakryła mi oczy. Gdy weszliśmy do środka poczułem intensywną woń cynamonu. Uwielbiałem ten zapach, dlatego też mimowolnie uniosłem lewy kącik ust ku górze. Maggie wycofała swoją rękę, a ja widząc pokój pełen pozapalanych świeczuszek, otworzyłem szeroko usta z wrażenia. Maggie zachichotała, widząc moją zszokowaną minę. Bez zbędnych słów wyjaśnienia złożyła delikatny pocałunek na moich ustach, zgrabnie wsuwając dłonie pod mój T-shirt. Opuszkami palców masowała mój tors a ja mruczałem z zachwytu. Co tu dużo ukrywać? Byłem wniebowzięty! Nim się spostrzegłem, wiodła mnie za sznureczki od bluzy w stronę łóżka. Położyła się na nim i zaczęła powoli rozpinać swój zielony sweterek. 
- A Louis...? - zapytałem odrobinę skołowany, bo przecież w każdej chwili mógł wpaść do pokoju.
- Nie będzie nam przeszkadzał. - odpowiedziała pospiesznie po czym przygryzła dolną wargę, jednocześnie zachęcając mnie do działania.
Nie trzeba być nie wiadomo jak inteligentnym, aby wiedzieć jak potoczyła się reszta wieczoru. Nie wiem co skłoniło Meg do tego wszystkiego, ale jedno jest pewne: teraz przez najbliższy czas nikt i nic nie jest w stanie zepsuć mi humoru. 

Louis:
Miałem za sobą całą nieprzespaną noc, ale czego się nie robi dla takiej ślicznotki jak Meg? Bez wahania przeniosłem się z mojego pokoju do salonu, kiedy zapytała czy mógłbym na jedną noc wynająć jej swoje łóżko. Od razu wiedziałem co się święci a widok zadowolonej miny Hazzy o poranku tylko potwierdził moje przypuszczenia. Miło patrzyło się na tą dwójkę. Cieszyłem się ich szczęściem, ale czasami miałem wrażenie, że Meg ma nieczyste zamiary co do Harry'ego. Bo jak wytłumaczyć to, że tak nagle zaczęła się nim interesować? Ech, najpewniej to tylko jakieś moje chore wyobrażenie - nic więcej. Natomiast Niall i Em stanowili dla mnie zagadkę nie do rozwiązania. Szczerze mówiąc, wydaje mi się, że oni sami już się pogubili w tym wszystkim. Coś pcha ich ku sobie a oni chyba świadomie starają się nie brnąć tą samą drogą co Marry, czym szybko się męczą. A Zayn i Liam? Chyba oczywiste będzie jak powiem, że widok ich razem sprawia mi ból. Staram się zapomnieć o Liamie ze wszystkich sił, ale niestety to nie jest takie proste. Tym bardziej, że wokół mnie same pary i tylko ja jestem sam jak palec. Gdybym tylko mógł coś zrobić, aby było inaczej...
- Louis, kochanie, mógłbyś przejść się do szopy po trochę drewna? Dziś ma być straszny mróz więc zapalimy trochę wcześniej w piecu. - uśmiechnęła się Agnes, podając mi głębokie, szerokie wiadro. 
Założyłem adidasy i wyszedłem z domu. Natychmiast pożałowałem, że nie ubrałem żadnej kurtki. Wiał bardzo chłodny wiatr, który co chwila przyprawiał mnie o dreszcze. Szybkim krokiem ruszyłem do małej szopki gdzie równie szybko napełniłem wiaderko szczypkami drewna. Już miałem z niej wychodzić, kiedy zobaczyłem Zayn'a kręcącego się bez celu po podwórzu. Rozmawiał przez telefon i to tak głośno, że słysząc jego słowa, ostro się wkurzyłem.
- Nie mogę się doczekać, kiedy Cię znowu zobaczę, moja Księżniczko. Mam nadzieję, że za niedługo wrócę do Londynu, bo okropnie za Tobą tęsknię. - przerwał na chwilę, rozglądając się nerwowo na boki.- Muszę już kończyć, chyba ktoś mnie wołał. - ewidentnie skłamał, bo bynajmniej ja nie słyszałam, aby ktoś nawoływał jego imię. - Zadzwonię jutro, kocham Cię. - rzucił do aparatu i ruszył do domu.
Ostatnie słowa wypowiedział z taką czułością, że przez moment zapomniałem jakim jest dupkiem. Co jak co, ale tego się nie spodziewałem. Malik kręci z Liam'em, mając dziewczynę?! Nie mogłem tego tak zostawić... Kiedy tylko wszedłem do domu posłałem Zayn'owi wkurzone spojrzenie, na co chyba nie bardzo wiedział jak zareagować. Ba, w końcu nie wiedział, że słyszałem jego całą rozmowę z tą biedną dziewczyną, która pewnie też nie ma pojęcia, jak Liam, że jest oszukiwana. Postawiłem wiaderko obok pieca i ruszyłem na górę do pokoju. Musiałem gdzieś na spokojnie przemyśleć co teraz mam z tą wiedzą zrobić. Liam'owi należała się calusieńka prawda i najrozsądniej byłoby gdyby dowiedział się teraz, kiedy jego przygoda z Malik'iem na dobrą sprawę dopiero się rozpoczyna. Znacznie łatwiej będzie mu zakończyć to teraz, niż wtedy, kiedy sprawy pójdą za daleko, bo wybaczyć mu raczej nie wybaczy, prawda? Postanowiłem zejśc na dół by inni nie nabierali jakiś podejrzeń. Liam i Zayn przygotowywali stół do obiadu, kiedy Nialler sprzątał blat. Zayn ciągle szeptał coś Liam'owi na ucho a on za każdym razem albo wybuchał śmiechem albo robił się czerwony jak burak. Aż niedobrze robiło mi się od samego widoku. Nie potrafiłem tego zrozumieć, jak Zayn może go tak okłamywać? Liam niczym sobie na to nie zasłużył. W końcu tyle już wycierpiał...
- Stary, wszystko okej? - spytał Niall, kiedy już odwalił swoją robotę, wyrywając mnie tym samym z zamyślenia.

Niall:
Louis stał i patrzył na mnie jak na jakiegoś ducha. Odniosłem wrażenie, że jeszcze nie do końca wrócił do siebie. Nic dziwnego. Sam chyba bym się nie pozbierał gdyby ktoś kogo kochałem skrycie tyle czasu po prostu dał mi kosza. Choćby nie wiadomo jak delikatnego. Harry wszystko mi powiedział. To znaczy... Sam się domyśliłem a on tylko to potwierdził. Patrząc na to wszystko, chciałoby się powiedzieć, że cała trójka minęła się z powołaniem. Wszyscy byliby świetnymi aktorami, nieprawdaż? Tyle czasu ukrywania kim są naprawdę, co czują... Zdecydowanie świetnie im to wychodziło.
- Nie, nie, wszystko jest okej. - zaprzeczył, kiedy do niego doszło, że cisza, która między nami panowała zaczęła robić się nieznośna.
- Na pewno? Bo wyglądasz trochę marnie...
- Wszystko ze mną w porządku. - zapewnił, ale niezbyt przekonywująco. - Albo... - zamyślił się. - Przyjdź do mnie do pokoju po obiedzie, okej? - zaproponował, nie czekając nawet na odpowiedź.
Pomknął w stronę stołu gdzie Agnes już podawała jedzenie.

**

Nie bardzo wiedziałem czego Louis ode mnie mógł chcieć. Ciekawość zżerała mnie wręcz od środka dlatego też stałem teraz przed drzwiami jego pokoju. Ostrożnie nacisnąłem klamkę i wsunąłem się do środka. Loui siedział na swoim łóżku i robił coś na laptopie. Kiedy mnie w końcu dostrzegł, uśmiechnął się do mnie i poklepał miejsce obok siebie. Nie czekając chwili dłużej, usiadłem obok niego.
- Jakie to życie jest skomplikowane, Niall... - powiedział, zamykając laptopa a ja uniosłem brew ku górze nie wiedząc do czego zmierza. - Pewnie zastanawiasz się o co mi chodzi, prawda? - rzucił, wstając z łóżka, a ja pokiwałem głową twierdząco. - Nie wydaje Ci się, że Zayn ostatnio zachowuje się jakoś... dziwnie?
Momentalnie zgłupiałem. Chciał ze mną rozmawiać o Zayn'ie? Tylko po to mnie tu ściągnął?
- Nie bardzo wiem co masz na myśli... - starałem jakoś się z tego wycofać, ale Loui najwyraźniej nie odpuszczał.
- Nie wydaje Ci się, że coś kręci? - patrzył na mnie jak na głupka. - Najpierw on i Liam skaczą sobie do gardeł a potem... Sądzę, że coś ukrywa. Że zwyczajnie bawi się uczuciami Liam'a lub... moimi.
- Faktycznie, to trochę dziwne, ale...
- A więc jednak też to zauważyłeś... - przerwał mi ponownie, siadając na łóżku.
- Nie Louis. Nie sądzę, że byłby zdolny do tego by celowo kogoś krzywdzić. - powiedziałem stanowczo, nie pozwalając by i tym razem mi przerwał. - Jeśli to wszystko co chciałeś mi powiedzieć to pozwól, że już sobie pójdę. - rzuciłem, podnosząc się z łóżka.
Loui nawet nie protestował. Chyba zrozumiał, że nie chcę rozmawiać na temat Zayn'a, bo i też po co? Zeszedłem z powrotem na dół, zastanawiając się nad słowami Louis'a. Po co w ogóle wygadywał takie głupoty? Co Zayn mógłby przed nami ukrywać? I dlaczego Tomlinson'a zaczęło to tak nagle interesować? Chyba pobyt na tej wiosce niezbyt mu służył, bo zaczął dziwaczeć.

**

Liam:
- Kochanie, może przestaniesz już tak ciągle wgapiać się w telefon? Miałem nadzieję, że trochę inaczej spędzimy ten wieczór... - powiedziałem nieco zawiedziony, masując tors Zayn'a.
- Daj mi jeszcze chwilkę... - rzucił, ewidentnie olewając moją prośbę. 
- Zayn, co jest? Cały dzień jesteś jakby nieobecny. Nawet wtedy, kiedy w kuchni szeptałeś mi te wszystkie czułe słówka na ucho, miałem wrażenie...
- Jestem po prostu trochę zmęczony... - uciął krótko.
- Taak? I dlatego ani na krok nie rozstajesz się z komórką?
- Bo ja... Hej! - krzyknął, kiedy zabrałem mu telefon. - Oddawaj!
- Nie ma mowy! Jestem bardzo ciekawy kim jesteś bardziej zainteresowany niż mną. - rzuciłem a Zayn posłał mi gniewne spojrzenie i zanim się spostrzegłem rzucił się na mnie, próbując odzyskać telefon.
- Okej, okej, spokojnie. Masz... - oddałem mu aparat, patrząc na niego podejrzliwie.
- Nigdy więcej tego nie rób. - warknął, ponowie kładąc się na łóżku.
Kompletnie zdezorientowany zaistniałą sytuacją postanowiłem więcej go dziś nie drażnić. Ani trochę nie rozumiałem czym go tak rozwścieczyłem. Ostatni raz widziałem go tak zdenerwowanego, kiedy groził mi w hotelu. Wiedziałem, że kiedy się ostro wkurzy to lepiej zostawić go samemu sobie by nie pogarszać sytuacji. Wróciłem na swoje łóżko i położyłem się tyłem do Zayn'a. Nie minęło kilka sekund, kiedy do pokoju wpadł Niall równie zdenerwowany jak Malik. 
- Ach, te baby. Wykończą mnie kiedyś. - mówił pod nosem, a ja mimowolnie zacząłem mu się przyglądać z zaciekawieniem. 
- Emily? - zapytałem.
- A kto inny? Powiedziałem jej co o tym wszystkim myślę a ona zaczęła na mnie wrzeszczeć jak szalona. W dodatku jeszcze oczekuje, że ją przeproszę. Co jak co, ale za szczerość nie mam w zwyczaju przepraszać. - rzucił, nie ukrywając swojego oburzenia.
W tym samym czasie zadzwonił telefon Zayn'a a on jak oparzony wyleciał z pokoju, zamykając z impetem  za sobą drzwi. Horan spojrzał na mnie pytająco a ja głośno westchnąłem.
- Nie pytaj... Chwilę temu okropnie się na mnie wkurzył gdy zabrałem mu telefon. Od rana chodzi z komórką w dłoni i w ogóle nie zwraca na mnie uwagi więc chciałem mu jakoś o sobie przypomnieć. Jak widać nie bardzo się udało. - powiedziałem z niezadowoleniem.
- Wiesz... Myślałem, że Louis'owi coś odbiło, ale on  chyba faktycznie ma rację... 
- Rację? W czym? 
- Powiedział mi dzisiaj, że Zayn coś przed Tobą ukrywa. Nie wiem co miał dokładnie na myśli, ale to się jakoś ze sobą wiąże. - powiedział, łapiąc się za głowę. - Ten telefon i w ogóle... - dodał, aby bardziej rozjaśnić mi jego tok myślenia. - Gorzej, stwierdził, że chce Ciebie skrzywdzić... - wyszeptał a ja zacząłem głośno się śmiać.
- Wierzysz Louis'owi? Bo ja jestem przekonany, że nadal nie może się pogodzić z tym co się stało. - powiedziałem spokojnie.
- Może mi odbiło, ale mu wierzę... Powiedział to w taki sposób jakby naprawdę coś wiedział. - mówił śmiertelnie poważnie.
- To na pewno nic poważnego. Każdy ma swoje gorsze dni. - rzuciłem, siląc się, aby zabrzmiało to tak jakbym w ogóle nie przeją się słowami Niall'a.
- Żeby potem nie było, że nic Ci nie mówiłem. - powiedział a ja machnąłem na niego ręką.
Wierzyłem, że Zayn nie byłby zdolny do tego, żeby mnie skrzywdzić. Wierzyłem, że nic przede mną nie ukrywał. W końcu byliśmy przyjaciółmi, o wszystkim sobie mówiliśmy... A co jeśli Louis miał rację? Co jeśli... nie, nie! To nie może być prawdą! Kiedy Zayn wrócił do pokoju z lekkim uśmiechem na twarzy, zacząłem  przeklinać Niall'a w duchu za to, że zasiał we mnie te okropne ziarnko niepewności. Teraz naprawdę zacząłem bać się, że to co rodziło się między nami mogłoby za chwilę tak po prostu przestać istnieć.

Witajcie!
Pewnie jesteście zdziwieni, że na blogu pojawił się nowy odcinek.
W końcu zapowiadałam, że go nie będzie, a jednak!
Kompletnie nie wiem co skłoniło mnie, żeby go napisać.
Podejrzewam, że dopadły mnie wyrzuty sumienia.
Postanowiłam, że doprowadzę te opowiadanie do końca, tym bardziej, że wpadłam na kilka ciekawych pomysłów :).
Mam nadzieję, że ktoś jeszcze czasem tu zagląda i mile się zaskoczy tym, że opowiadanie zostało wznowione :).
Tym razem jednak nie ma szans na to, że odcinki będą pojawiać się szybko i regularnie.
Główną tego przyczyną jest oczywiście szkoła.
Mam nadzieje, że mi to wybaczycie ^^.
Do nn ;*

3 komentarze:

  1. Zaskoczyłaś mnie swoim powrotem, ale bardzo się z niego cieszę bo Twoje opowiadanie jest bardzo ciekawe... Mam nadzieję, że będziesz go kontynuowała bez żadnych przeszkód. Czekam na następne! A co do rozdziału WSPANIAŁY!!! :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę się nie spodziewałam, więc gdy zobaczyłam, że jest nowy odcinek... od razu zaczęłam czytać :). Pominęłam fragment randki Harry'ego z dziewczyną, bo zwyczajnie nie lubię takich historii (moja słynna zazdrość ;)), ale reszta... fantastyczna :). Jak Ty w ogóle miałaś czelność chcieć skończyć to opowiadanie.? Teraz to nie ma nawet mowy, żebyś kończyła. Bo ja Cię dopadnę :). Ja chcę wiedzieć co ten Zayn wymyślił. Nie chcę, żeby Liam cierpiał, więc lepiej by było, żeby Malik chamem się nie okazał... Ale Ty masz swój pomysł, więc mnie się tam nie słuchaj. Pisz, co Ci serce podpowiada. Ja będę czytać z przyjemnością (oczywiście bez momentów Hazzy x)). Czekam na następny :).

    http://boy-from-bakery.blogspot.com/

    Pozdrawiam.! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział ;) Bardzo mi się podoba

    http://and-little-things-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń